niedziela, 1 lipca 2012

lazy noon

Bo z tym Wałbrzychem to jest tak... sam w sobie straszny, ale położny fantastycznie. Jest tu w okolicy mnóstwo pięknych miejsc. Miejsc, do których jeździć się lubi, bądź
z czasem uczy się lubić. Miejsc, do których się chętnie wraca lub czasem po prostu zagląda, są też i takie, do których się wyrusza aby złapać chwilę wytchnienia .
Dla mnie takim miejscem jest m.in. malowniczo położone Zagórze
i restauracja Fregata niedaleko tamy. Chcąc złpać dziś oddech na nowy tydzień i wykorzystać upalny i parny dzień zabieram niedokończone, sobotnio-niedzielne wydanie "Wyborczej" i udaję się do mojego magicznego miejsca. Upał pierwsza klasa. Południe. Na treściwy posiłek ochota żadna, na kawę - jak zwykle - dość spora ale coś by się jeszcze przełknęło... tylko nie wiadomo co by to być  miało dokładnie. Bravo dla gospodarzy, którzy dokładnie wiedzieli ... ;) Zaraz po wejściu, na dużej tablicy , kredą zapisana specjalność dnia dokładnie trafiła w chwilę wcześniej, bliżej nieokreślone smaki podniebienia.

"Chłodnik arbuzowy z odrobiną lodów i nutką miętową" - bull's eye !

Wybornie trafiony pomysł umilił mi czas i lekturę . Złapałam wytchnienie. Już lipiec. Łapmy go ile się da. Tak króko zawsze lato trwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz